Mam ten sen, który powraca do mnie co noc, a którego znaczenia nie mogę pojąć. Stoję w szczerym polu, a za mną jedzie pociąg. Pociąg jedzie za mną, a ja zanoszę się śmiechem. Nie jest to jednak mój śmiech - brzmi jak śmiech wiewiórki z jakiejś kreskówki. Śmieję się więc jak szalona wiewiórka i trzymam w dłoniach olbrzymi jutowy worek. Raz za razem wyciągam z niego małe baloniki i nadmuchuję je jeden za drugim. Nadmuchuję małe baloniki, zmieniając je w duże balony i kawałkami sznurka przywiązuję je do paska przy spodniach, a one unoszą się w powietrzu nad moją głową. Balony lewitują nad moją głową, a mnie wcale to nie dziwi, bo przecież moje płuca produkują hel i to dlatego śmieję się jak wiewiórka.
Dalej się śmieję i dmucham balony, a w oddali słyszę gwizd pociągu - dociera do mnie, że od jakiegoś czasu unoszę się w powietrzu. Unoszę się w powietrzu i to również mnie nie dziwi, w końcu po to dmuchałem te wszystkie balony, które miałem w worku. Znów sięgam do worka, ale zamiast balonika wyciągam z niego smycz z obrożą. W ręku trzymam smycz, a worek wyrzucam i myślę: „po co mi smycz?”. „Smycz jest ci po to, by złapać kometę”, odpowiada w mej głowie wiewiórka.

Lecę nad rajem i trzymam za smycz, nie mogę przestać się śmiać, puszczam kometę i opadam leciutko, balony nie dadzą mi spaść. Opadam na chmurkę i sprawdzam tabliczkę – napisane jest, że numer trzy, za nią jest gość, na lutni gra i ciekawie się przygląda mi. Lutniarz się patrzy, przestaje grać, a ja śmieję się w głos i ściągam swój pas. Podaję mu go, mówiąc mu w twarz: „Wiewiórka chciała, abyś to miał”.
Budzę się zlany potem, jak w każdą noc, tym razem jednak rozumiem, wiem, co oznacza mój sen. Wychodzę na zewnątrz ciągle w piżamie i biorę głęboki wdech, po nim następny i jeszcze jeden. Wciągam powietrze i trzymam je płucach, patrzę jak brzuch mój zmienia się w balon i czekam, aż tlen przemieni się w hel. Startuję po chwili, unoszę się w noc, sam nie wierząc w to, co się dzieje. Nagle martwieję rażony strachem - smycz zostawiłem w sypialni. Dusi mnie śmiech, gdy pojmuję swój błąd.
Przecież to jawa, nie żaden sen, po prostu złapię kometę za ogon.
Zdjęcia: Melissa Pelczar - http://www.melissalpelczar.smugmug.com/
Zdjęcia: Melissa Pelczar - http://www.melissalpelczar.smugmug.com/
Tekst odjechany i oryginalny.
ReplyDeleteCudowna wiewióra! :D
Witaj, Nazareth.
ReplyDeleteZ góry przepraszam za wtrącenie, ale przeczytałam twoje zgłoszenie na portalu Wspólnymi-Siłami oraz przyjrzałam się twoim tekstom. Jeżeli maximilienne nadal będzie chciała wrzucić twojego bloga do WK, chętnie przyjmę go pod swoje skrzydła, jeżeli - oczywiście - wyrazisz na to zgodę.
Pozdrawiam,
Skoiastel.
Witam, nic się nie stało Alicjo. Dziękuje za okazane zainteresowanie. Jezeli maximilienne nie podejmie się oceny moich tekstów, będzie mi miło jeżeli ty zechcesz to zrobić. Pozdrawiam.
Delete